W maju bieżącego roku Senat RP ogłosił, że rok 2026 będzie w Polsce obchodzony jako Rok Andrzeja Wajdy. To za sprawą przypadającej na ten rok 100. rocznicy urodzin i 10. rocznicy śmierci wielkiego reżysera. Z tej okazji można spodziewać się różnego rodzaju programów dotacyjnych – czy to w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Filmowego, Polskim Instytucie Sztuki Filmowej czy też w urzędach marszałkowskich – związanych z upowszechnianiem i promocją postaci reżysera, jak i jego twórczości. Czy Piotrków ma w ogóle szansę na realizację takich wydarzeń? Andrzeja Wajdę łączyły z Piotrkowem aż trzy elementy…
Andrzej Wajda (1926-2016) Piotrków znał i dwukrotnie kręcił tu swoje filmy , ponadto jego przyjaźń z pewnym piotrkowianinem miała swój udział w tym, że reżyser podjął studia w Łódzkiej Filmówce.
Ostatni raz reżyser Andrzej Wajda gościł w Piotrkowie w 1999 roku – pośród staromiejskich uliczek kręcił zdjęcia do filmowej adaptacji „Pana Tadeusza”. Ponieważ szerzej to wydarzenie wspominaliśmy już na naszym portalu (przeczytasz o ty tutaj) to w poniższym artykule skupimy się na pierwszym piotrkowskim filmie Wajdy oraz na jego przyjaźni z Konradem Nałęckim, również reżyserem i absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Teatralnej i Telewizyjnej im. Leona Schillera w Łodzi.
Trzydzieści lat po debiucie w roli filmowego pleneru Piotrków… debiutował po raz kolejny. Tym razem jako plener dla produkcji zagranicznej. Wydarzenie to zainicjował sam Andrzej Wajda. To za jego sprawą wiosną 1987 roku stary trybunalski gród, po raz pierwszy w swych filmowych dziejach, gościł zagraniczną ekipę. Po raz pierwszy piotrkowscy statyści otrzymali angaż do produkcji, którą podziwiali widzowie na całym świecie, w tym m.in. publiczność Berlinale – Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie.
Ekranizacja powieści Fiodora Dostojewskiego pod tym samym tytułem to historia spisku i zabójstwa, wiernie prezentująca sposób funkcjonowania założonej w 1869 r. w Moskwie przez Siergieja Nieczajewa terrorystycznej organizacji „Zemsta Ludu”. Prowincjonalne miasto, gdzieś w carskiej Rosji, końca XIX wieku. Grupa „Biesów” młodych, fanatycznych rewolucjonistów przygotowuje powstanie.

Światowy debiut trybunalskiego grodu
W listopadzie 1984 roku na pytanie Tadeusza Szyma z „Tygodnika Powszechnego” czy zamierza coś wkrótce zrobić Wajda odpowiedział: „Tak mam podpisana umowę na trzy filmy z firmą Daumont w Paryżu. Jeden to – „Danton”, drugim są „Biesy” Dostojewskiego. Bardzo chciałem zrobić zdjęcia do tego filmu w Polsce. Duże pieniądze, czysty interes dla naszej kinematografii. Propozycja ta została odrzucona.”. Trzy lata później, po wielkim sukcesie wspomnianego „Dantona”z Gerardem Depardieu w tytułowej roli, Andrzej Wajda przystąpił do realizacji ekranizacji prozy Dostojewskiego. Jak zapowiadał część zdjęć do dramatu „Biesy”nakręcił w swej ojczyźnie. „Warszawa i Piotrków Trybunalski to miasta, w których Andrzej Wajda realizuje swój najnowszy film pod roboczym tytułem „Szatow i demony”. Jest to adaptacja „Biesów” Fiodora Dostojewskiego, powieści napisanej w roku 1872 – donosił w wydaniu z 26 maja 1987 roku „Dziennik Ludowy”. W starej części Piotrkowa – obok cerkwi, kamienic i domów zwanych drewniakami odnalazł Wajda atmosferę prowincjonalnego, gubernialnego miasta, w którym rozgrywa się akcja „Biesów” .” Dla Piotrkowa pojawienie się wiosną 1987 roku francusko-polskiej ekipy filmowej pod kierunkiem Andrzeja Wajdy wiązało się nie tylko z dopisaniem kolejnego tytułu na liście obrazów zrealizowanych w mieście. Ta wizyta dla Piotrkowa oznaczała debiut miasta w produkcji zagranicznej. Właśnie Andrzejowi Wajdzie i jego filmowej wersji słynnej rosyjskiej powieści Piotrków zawdzięcza swoją obecność we francuskiej kinematografii. To najsłynniejszy polski reżyser zaprezentował królewskie niegdyś miasto jako doskonały plener dla filmowców spoza granic Polski. Trzy dekady od debiutu w rodzimej kinematografii Piotrków debiutował po raz kolejny, tym razem jednak na szeroką skalę w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Casting w SP nr 10 i 16
W Piotrkowie ekipa pod wodzą Andrzeja Wajdy pojawiła się w kwietniu 1987 roku. Wizytę filmowców poprzedziła akcja informacyjna o naborze statystów. Rozwieszone na mieście plakaty jako miejsce naboru osób chętnych do zatrudnienia się w filmie wskazywały Szkołę Podstawową nr 10 i Szkołę Podstawową nr 16. Budynek tej ostatniej filmowcy wybrali na swoją siedzibę. Na łamach „Tygodnika Piotrkowskiego” zachował się obszerny reportaż z tej wizyty autorstwa Janusza Dybkowskiego. „Pierwszy dzień zdjęciowy. Wokół Szkoły Podstawowej nr 16 im. Marcina Kasprzaka przy Krakowskim Przedmieściu, od samego rana kręcą się jacyś ludzie, potencjalni statyści. (…) Dzień jest mglisty i deszczowy. Dwie młode dziewczyny wyglądające na 17-18 lat widzą swoją szansę życiową w statystowaniu, może zostaną zauważone przez reżysera lub w najgorszym wypadku zarobią parę setek na kosmetyki. Troje młodych ludzi zaczepia mnie – czy pan nie wie, gdzie zapisują tu do filmu? Mija następnych parę minut. Pojawiają się kolejni chętni, dwie starsze panie i jeden pan. Pada pytanie – czy pan jest sam czy z żoną? (…) Ludzie w różny sposób skracają sobie czas w oczekiwaniu na przyjazd ekipy filmowej. Są tacy, co twierdzą, że jeżeli ekipa pojawi się po godzinie 9 to i tak będzie dobrze, bo często tak bywa, że zaczyna pracę około godziny 11. (…) Wilgoć po deszczu jest przerażająca. (…) Godzina 9.00. Pojawiają się pierwsze wozy ciężarowe z ekipy filmowej. Do jednego z nich załadowane są rekwizyty: kosze, konwie, grabie, stół, jakiś wózek do przewożenia i wiele jeszcze innych, które na co dzień możemy obejrzeć w muzeach etnograficznych. Pojawia się też młody człowiek z brodą, zaprasza wszystkich chętnych do statystowania aby ustawili się w półkole. Z około 50 kandydatów wybiera 12 mężczyzn i dwie starsze panie. Ja idę na pierwszy ogień, widocznie moja broda jest filmowa. Okazuje się, że młodzi ludzie i pozostałe kobiety dzisiaj nie mają szans. Dla nich jest propozycja, ale dopiero za parę dni.”
W garderobie
Zaangażowani do francusko-polskiego filmu Andrzeja Wajdy piotrkowianie zostali poddani odpowiedniej charakteryzacji i otrzymali zgodne z wymogami epoki i scenariusza stroje. Wspomniany już¿ Janusz Dybkowski tak opisał te wydarzenia. Grupa wybranych jest kierowana do garderoby po stroje z tej epoki (…). Dwie panie, widocznie już wytrawne statystki komentują, że jak kręcili ostatnio film to brali wszystkich i chociaż się siedziało, to też płacili. Jeden pan miał szczęście, został wybrany, tylko z powodu szerokich pleców. To on właśnie został przebrany w elegancki melonik i czarny długi płaszcz. Nagle następuje zamieszanie. Potrzeba trzech młodych ludzi na strażaków, mają być młodzi i sprawni, żeby nie pospadali ze starych konnych pojazdów, jakimi posługiwała się w tamtych czasach straż pożarna. Padają komentarze – widocznie coś się będzie paliło. Dwóch statystów pojawia się w mundurach policjantów. Ten z numerem 176 prosi o ogień, i wprawnym ruchem chowa swoją papierośnice do policyjnej czapki. Pojawiają się dwie panie, jedna do drugiej mówi: wygląda pani jak hrabina Cosel. Grupa uczestnicząca w zdjęciach na planie filmowym wywołuje duże zainteresowanie, (…) dużą sensację wśród pracowników szkoły oraz dzieci. Jeden z malców mówi do drugiego: film będą nagrywać, o zobacz jakie strażaki! (…) Wśród osób oczekujących pojawiają się trzy charakteryzatorki. Blondynka musi zmyć makijaż. Natomiast strażakom przyklejane są wąsy. Po charakteryzacji następuje przerwa.”.

W samo południe na Rynku.
Pierwsze próby z aktorami i statystami ekipa filmowa zaplanowała na godzinę 12. W samo południe „(….) następuje zbiórka aktorów i statystów na Rynku Trybunalskim” – można przeczytać we wspomnieniach z planu piotrkowskiego reportera. „Reżyser ustawia wszystkich statystów w rzędzie, zaczyna rozdzielać poszczególne role. Zdjęcia mają być kręcone na rogu ulicy Konarskiego i Pijarskiej. Wraz z mężczyzną i kobietą w trójkę stajemy przy oknie jako grupka rozmawiających ludzi. Niestety reżyserowi to ustawienie mojej osoby się nie podoba, zostaję przeniesiony w pobliże bramy, z której będzie wychodził Jerzy Radziwiłłowicz (odtwórca postaci Szatowa, przyp. aut.). Wraz ze swoim współtowarzyszem mamy okazywać duże zainteresowanie pożarem, który zastępują efekty pirotechniczne. Cały plan jest już przygotowany, następują próbne zdjęcia „na sucho”, czyli bez używania taśmy filmowej. Wszystko wydaje się gotowe do kręcenia tego ujęcia, ale operator wstrzymuje całą akcję ponieważ zza chmur przebija się słońce. Nie pozwala to na uzyskanie ponurego nastroju w jakim ma się rozgrywać ta scena. Mijają kolejne minuty oczekiwania na poprawę pogody… Reżyser na swoim tradycyjnym krześle rozmyśla nad tym ujęciem, ale może tylko tak się wydaje, bo ucina krótką drzemkę. Nareszcie możemy kręcić, kilkakrotne wyjście aktora powoduje, że my ze swoim współtowarzyszem odgrywamy kilkakrotnie duże zainteresowanie pożarem. Wreszcie reżyser dochodzi do wniosku, że wszystko było w porządku, statyści zachowali się tak jak było planowane, a konne wozy straży pożarnej nadjechały w odpowiednim momencie. Teraz ekipa filmowa będzie realizowała kolejne ujęcia pożaru na ulicy Grodzkiej.”. Opisane przez Janusza Dybkowskiego ujęcia z ulic Konarskiego i Pijarskiej w filmowych „Biesach”pojawiają się na ekranie w 69 minucie. Jerzy Radziwiłłowicz, jako Szatow, po ekspresyjnej rozmowie z Wierchowieńskim (w tej roli sam Omar Schariff) wybiega z jego domu wprost na ulicę, gdzie słyszy bijące dzwony na znak mającego miejsce w mieście pożaru. Piotrkowianie bez trudu rozpoznają, że filmowym domem Wierchowieńskiego była kamienica przy ulicy Pijarskiej 7 z charakterystycznym podwórzem, stojąca naprzeciwko plebanii kościoła oo. Jezuitów. Wajda, podobnie jak wielu reżyserów przed nim – m.in. Tadeusz Chmielewski, Julian Dziedzina czy Jerzy Passendorfer, wykorzystał to jedno z najbardziej filmowych miejsc w Piotrkowie.

Jedzie, jedzie straż ogniowa
Sceny pożaru rozgrywają się w filmowych Biesach między 69 a 71 minutą obrazu. Sekwencja ta została nakręcona w taki sposób, że wybiegający z domu Wierchowieńskiego Szatow biegnie najpierw ulicą Pijarską, następnie zaś skręca w ulicę Konarskiego. Stąd kieruje się w stronę Rynku, dalej w wbiega w ulicę Grodzą. W międzyczasie mija dwa wozy strażackie. Ciągną je galopujące konie. Na końcu ulicy Grodzkiej widać wysokie płomienie. Na potrzeby filmu towarzyszący ekipie pirotechnicy „rozniecili” ogień w kamienicy przy Farnej 2. Wspomniany Janusz Dybkowski tę część realizacji filmu tak opisał na łamach „Tygodnika Piotrkowskiego”: „(…) teraz ekipa filmowa będzie realizowała kolejne ujęcia pożaru na ulicy Grodzkiej. Do asystowania dostaję studentkę z piotrkowskiej WSP. Mamy znowu być bardzo zainteresowani płonącym budynkiem dawnej spółdzielni lekarskiej (Farna 2, przyp. aut.). Pirotechnicy szykują efekty specjalne, które pozwolą odebrać widzowi pożar jako autentyczny. Kilkakrotnie uciekamy przed nadjeżdżającą strażą pożarną, której z boku planu filmowego asystuje współczesny wóz bojowy, to tak na wszelki wypadek, gdyby coś zaczęło się palić naprawdę. To samo ujęcie jest powtarzane kilkakrotnie. Zapaliły się drzwi do mieszkania. Są trochę nadpalone, okopcone. Przydałaby się strażacka sikawka. W czasie kręcenia filmu efekty towarzysz¹ce tej scenie wywołują olbrzymie kłęby dym, przez które nawet my, statyści, nie możemy zaobserwować nagrywanego ujęcia. Wydawało się, że już jest dobrze, a tu słychać narzekania operatora, że przez te chmury dymu nic nie było widać w kamerze. Reżyser decyduje się na ostatnie decydujące ujęcie, które prawdopodobnie zostanie wybrane do filmu.”. Prace na planie w pierwszym dniu pobytu ekipy Andrzeja Wajdy w Piotrkowie zakończyły się o godzinie 15:30.

Na ulicach Pereca i Krakowskim Przedmieściu
Nie tylko Rynek Trybunalski uwiecznił Andrzej Wajda jako tło kadrów filmowych „Biesów”. W tej polsko-francuskiej produkcji pojawiają się na ekranie także inne ze staromiejskich uliczek. Za sprawą reżysera w rodzimym, jak i w światowym kinie, „debiutowała” ulica Pereca. Ta położona wzdłuż Strawy, niewielka, acz bardzo charakterystyczna uliczka, w filmowych „Biesach”stała się naturalną scenografią dla dwóch ujęć. W pierwszym, pojawiającym się na ekranie w 13 minucie filmu jest traktem, po którym obywa konną przejażdżkę córka gubernatora Liza (w tej roli Philippine Leroy Beaulieu), w drugim zaś, w 21 minucie, ulicą tą karetą podróżuje Stawrogin z Wierchowieńskim.

Wokół cerkwi i na dachu synagogi
Filmowe Biesy Andrzeja Wajdy to jak dotąd jedyny film zrealizowany w piotrkowskich plenerach, w kadrach którego pojawiają się sekwencje z piotrkowską cerkwią. Sylwetka i charakterystyczna elewacja prawosławnej świątyni pojawia się na ekranie w 20 minucie. W filmowych „Biesach”obok cerkwi zagrała również piotrkowska synagoga. Plenerem dla filmowców był dach północnej przybudówki głównego gmachu świątyni. Kadry z tej części synagogi stojącej przy ulicy Wojska Polskiego pojawiają się na ekranie w 57 minucie. W tłum niezadowolonych robotników ciągnących na siedzibę miejskich władz młody rewolucjonista rzuca ulotki z odezwą nawołującą do obalenia cara. Po chwili znika w jednym z jakże charakterystycznych okien pierwszego piętra synagogi. Praca ekipy filmowej dość mocno zapadła w pamięć pracowników mieszczącej ssie w dawnej żydowskiej świątyni biblioteki publicznej, dziś miejskiej, a wówczas wojewódzkiej. Ogromne wrażenie wywarł również sam Andrzej Wajda. „Pamiętam, że kiedy wszedł tutaj do naszej Biblioteki był bardzo konkretny i bardzo energiczny. Wiedział dokładnie, czego chce i czego potrzebuje. Sam wszystko załatwiał z dyrekcją” – wspomina spotkanie z reżyserem Renata Wojtczak, obecna dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej – Mediateki 800-lecia. Zdjęcia miały miejsce w kwietniu 1987 roku. „Zostałam oddelegowana do pomocy ekipie filmowej” – mówi nasza rozmówczyni. „Dla asekuracji używali lin i sznurów. Nie widziałam, co się dzieje na dachu. Gdy kręcono ujęcia by³am w magazynie czasopism i widziałam wchodzących i wychodzących oraz to, co wnosili. W naszej bibliotece pojawił się również francuski aktor Lambert Wilson i inni, ale konkretnych nazwisk nie pamiętam, choć kilkoro z nich siedziało ze mną przy stoliku. Rozmawiali po francusku. Ja z kolei, jako młoda dziewczyna, choć uczyłam się tego języka, byłam tak bardzo onieśmielona ich obecnością, że nie zdobyłam się na odwagę by z nimi porozmawiać. Proszę zrozumieć Wajda to wielki artysta i wspaniały reżyser, wielcy aktorzy i zagraniczna ekipa filmowa to niecodzienni goście w naszej Bibliotece.”.


Na Starówce po zmroku
Część zdjęć jakie zrealizował Andrzej Wajda rozgrywała się o zmierzchu. Tak było m.in. w scenie spotkania Szatowa z żoną. Plenerem dla tych ujęć była ulica Pijarska, na wysokości plebanii kościoła oo. Jezuitów – Izabelle Huppert, filmowa pani Szatow, na ekranie pojawia się w 71 minucie filmu. Główny bohater podąża najpierw przez podwórko przy ul. Pijarskiej 1. Złorzeczy. Przemieszcza się w górę Pijarską, ku kościołowi Jezuitów. Tam napotyka powóz i czekającą nań żonę. Oboje wchodzą na podwórze naprzeciwko kościelnej plebanii. Inne sceny rozgrywające się nocą, a nakręcone w Piotrkowie to ujęcia z 94 i 103 minuty. W pierwszej Szatow wychodzi z domu z jednym z młodych rewolucjonistów. Nie wie, że za chwilę zginie. Scenerię rozgrywającego się na ekranie dramatu stanowi ulica Pijarska. Druga z ww. scen, notabene ostatnia scena rozgrywająca się w Piotrkowie, to kadry w których Wierchowieński najpierw nakłania do samobójstwa mordercę Szatowa, a następnie po wszystkim ucieka w nieznanym kierunku, przez piotrkowskie podwórze u zbiegu Pijarskiej i Krakowskiego Przedmieścia…

Francuskie gwiazdy na piotrkowskim bruku
Z racji faktu, że producentem „Biesów”była francuska kinematografia Andrzej Wajda do swojej ekranowej adaptacji prozy Dostojewskiego mógł zaangażować ówczesne największe gwiazdy francuskiego kina. Wśród nich znalazł się m.in. Lambert Wilson (ur.1958), dziś znany m.in. jako odtwórca roli Merowinga w słynnej trylogii braci Wachowskich „Matrix”(2003-2004), a w owym czasie bardziej z „Kobiety publicznej”(1982) Andrzeja Żuławskiego, „Prywatki 2”(1982) Claude’a Pinoteau czy „Randez-vous”(1985) André Téchiné. Aktor rolą Stawrogina, który na ekranie pomimo całego chłodu i cynizmu emanuje ukrytym szaleństwem, zdobył uznanie w oczach krytyki. Wilson wysoki, przystojny o intensywnie błękitnych oczach i ostrych rysach twarzy świetnie pasował do romantycznego kostiumu. Innym francuskim aktorem, który gościł w Piotrkowie był Jean-Phillippe Ecoffey (ur.1959). Pochodzący ze Szwajcarii aktor, choć u Wajdy otrzymał jedną z najważniejszych ról był tak naprawdę jednym z najmniej wówczas doświadczonych aktorów na planie. Debiutował zaledwie dwa lata wcześniej, w 1985 roku, w filmie „No Man’s Land”. W piotrkowskich ujęciach pojawiły się również znane europejskie aktorki – Izabelle Huppert (ur. 1953), grającą Marie, żonę Szatowa oraz Philippine Leroy Beaulieu (ur. 1963), odtwórczynię postaci Lizy. Pierwsza z aktorek, Izabelle Hupert, urodzona w Paryżu, w chwili przyjęcia od Andrzeja Wajdy propozycji udziału w filmowej wersji „Biesów”już uchodziła za jedną z największych gwiazd francuskiego kina. Miała w dorobku występ w 50 tytułach pełnometrażowych i telewizyjnych, 5 nominacji do nagrody Cezara, nagrodę BAFTA (1978), Złotą Palmę (1978; drugą uhonorowano ją w 2001 roku) i nagrodę Włoskiej Akademii Filmowej. Aktorka jest absolwentką konserwatorium sztuki dramatycznej w Wersalu, gra zarówno po francusku, włosku, angielsku i rosyjsku. Natomiast urodzona we Włoszech Philippine Leroy Beaulieu, przystępując do pracy na planie u Wajdy miała już na swoim koncie udział m.in. w tak znanych tytułach komediowych jak: „Trzej mężczyźni i dziecko”(1985) oraz „Przyjęcie niespodzianka”(1985). Tę ostatnią wyreżyserował sam Roger Vadim.
Człowiek z marmuru i z żelaza w Piotrkowie
W zdjęciach do „Biesów”nakręconych w piotrkowskich plenerach wziął udział odtwórca głównej roli męskiej – Szatowa, Jerzy Radziwiłłowicz (ur. 1950). Dla aktora proza Dostojewskiego nie była pierwszym spotkaniem z Andrzejem Wajdą. Drogi obu zeszły się dekadę wcześniej, w latach 70. Wtedy aktor rozpoczął długoletnią bliską współpracę filmową i teatralną z reżyserem. Wystąpił m.in. w nagradzanych na całym świecie „Człowieku z marmuru”(1976) i w „Człowieku z żelaza”(1981). Także spotkanie na planie w Piotrkowie aktora z Francuzką Isabelle Huppert nie było ich pierwszym. Jerzy Radziwiłłowicz już w 1982 pracował z aktorką i Michelem Piccoli na planie „Pasji”w reżyserii samego Jean-Luka Godarda.
Spotkanie z piotrkowianami
Zanim francusko-polska ekipa filmowa zakończyła zdjęcia do filmu „Biesy”na piotrkowskiej Starówce, reżyser Andrzej Wajda spotkał się z mieszkańcami miasta w ówczesnym Wojewódzkim Domu Kultury (obecnie Miejski Ośrodek Kultury). Jeden z największych twórców polskiego kina zarówno odpowiadał na pytania licznie zgromadzonej publiczności, jak i dzielił się z widownią swymi przemyśleniami na temat realizowanego właśnie filmu. „Myślę, że Dostojewski odkrył korzenie terroryzmu – mówił reżyser podczas spotkania z piotrkowianami. W „Biesach” pokazał, jak powstaje, działa i ginie pięcioosobowa grupa terrorystyczna. Na Zachodzie pojawiają się ludzie – np. profesor filozofii, szlachetna kobieta, którzy – wydawałoby się – nie mają żadnego powodu, aby mordować. Tymczasem wystarczy, żeby przywódca grupy fałszywie przedstawił pojęcie postępu, a machina terroru puszczona zostaje w ruch.”.
Allan Starski po raz pierwszy
Jednym z powodów, dla którego Andrzej Wajda wybrał Piotrków na część plenerów do swej francusko-polskiej ekranizacji „Biesów”Dostojewskiego był trend jaki w latach 80. zagościł w polskim kinie. Filmowcy masowo zaczęli przenosić się w prawdziwe plenery. W latach 80. powstał tzw. dobry balast. Filmy opierające się na dekoracjach plenerowych zaczęły zyskiwać wielkie powodzenie. Dzięki wspaniałej technice filmowej plener stał się czytelny i wyrazisty – wiadomo było, gdzie film był zrobiony” – wspominał swego czasu Alan Starski, główny scenograf „Biesów”. Dla Starskiego Wajdowskie „Biesy”były pierwszym piotrkowskim filmem. Laureat Oscara oraz prestiżowej Nagrody Krytyków Filmowych z Los Angeles za scenografię do „Listy Schindlera”(1993) Stevena Spielberga w Piotrkowie bawił kilkakrotnie. Po raz ostatni w 1999 roku. Jako absolwent Wydziału Architektury Wnętrz warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych (dyplom 1969) Starski swoją przygodę z X Muzą rozpoczął w 1973 roku od pracy na planie filmu Ryszarda Bera „Chłopcy”. Trzy lata pó.niej nawi¹za³ wspó³pracê z Andrzejem Wajd¹. Pracowa³ przy realizacji takich obrazów mistrza jak: Smuga cienia (1976), Cz³owiek z marmuru (1976), Bez znieczulenia (1978), Dyrygent (1979), Panny z Wilka (1979), Cz³owiek z ¿elaza (1981), Danton (1982), Eine Liebe in Deutschland (1983), Pier.cionek z or³em w koronie (1993), Wielki Tydzień (1995).

Konrad Nałęcki – wielki przyjaciel Wajdy
Z Piotrkowem Andrzeja Wajdę połączyła również osoba Konrada Nałęckiego (1919-1991). Dla większości Polaków to urodzony w naszym mieście reżyser pamiętnego serialu „Czterej pancerni i pies” (pisaliśmy o tym tutaj), dla Wajdy to przyjaciel. Obaj poznali się w Krakowie, gdzie studiowali Akademii Sztuk Pięknych malarstwo. I obaj postanowili zdawać do Łódzkiej Filmówki. Z tą decyzją związana jest nawet anegdota, o której wspominał Andrzej Wajda goszcząc w Muzeum Kinematografii w Łodzi w październiku 2015 roku. Otóż w 1948 obaj przyszli reżyserzy spędzali wakacje nad morzem. Tymczasem w prasie ukazała się informacja, że w Łodzi otwiera się szkoła filmowa. Ponieważ pogoda nad Bałtykiem nie sprzyjała plażowaniu Wajda i Nałęcki podjęli decyzję, że jeśli następnego dnia będzie padało to oni wsiadają w pociąg i jadą do Łodzi spróbować swych sił w rekrutacji do owej filmówki. Ponieważ rano deszcz padał zgodnie z planem wyruszyli w podróż. Co prawda za Tczewem zza chmur wyszło słońce Nałęcki i Wajda nie zawrócili. W Łodzi niemal z marszu przyjęto ich na drugi rok reżyserii.
Rok Wajdowski to dla piotrkowskich instytucji kulturalnych i dla szkół okazja do realizacji różnych ciekawych projektów związanych właśnie z reżyserem i jego piotrkowskimi śladami. Można nakręcić film – szlakiem Wajdy po Piotrkowie, zorganizować plenerowy pokaz jego piotrkowskich filmów, wystawę fotosów z wizyt reżysera w Piotrkowie – wszak trochę ich ocalało, spotkania z aktorami czy uczniami, może z żoną Krystyną Zachwatowicz czy Alanem Starskim – też pracowali w Piotrkowie na planie jego filmów… Pomysłów jest wiele, szanse na ich realizację też zdecydowanie większe, skoro reżyser w trybunalskim grodzie i gościł i pracował… Czy 2026 będzie więc Rokiem Andrzeja Wajdy także w Piotrkowie?
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: Agnieszka Szóstek, Marek Szymański, Renata Pajchel, Wikimedia commons
Materiały:
- A. Warchulińska „Piotrków Filmowy”, Piotrków Trybunalski 2011
- „Film” 1987
- „Tygodnik Piotrkowski” 1987
- „Dziennik Ludowy” 1987
- „Tygodnik Powszechny” 1984












Polecamy