Już w piątek 30 maja wielbiciele filmowej historii Piotrkowa będą mogli wziąć udział w wykładzie poświęconym wybranym filmom, do których zdjęcia nakręcono w Piotrkowie. Wykład odbędzie się w Ośrodku Edukacji Artystycznej w ramach projektu „Historia kina w Popielawach? Nie… w Piotrkowie Trybunalskim”. Jednym z filmów, który pomysłodawcy wspomnianego projektu chcą przypomnieć piotrkowianom jest dzieło Wojciecha Żółtowskiego „W cieniu nienawiści”. Obraz ten powstawał w piotrkowskich plenerach dokładnie 40 lat temu…
W połowie lat 80. minionego stulecia, idąc za przykładem Juliusza Machulskiego, Piotrków na plener filmowy dla swojego reżyserskiego debiutu wybrał Wojciech Żółtowski. W odróżnieniu jednak Machulskiego jego dzieło niewiele miało wspólnego z komedią. „W cieniu nienawiści” to dramat, który wpisał się w cykl nowych polskich filmów rozliczających się z tematyką Holocaustu. Jeden z nielicznych, w którym ukazano różnorodność ludzkich postaw wynikających z poczucia zagrożenia. II wojna światowa oraz hitlerowska okupacja nie tylko podzieliła ludzi na oprawców i ofiary, podzieliła również ofiary – w Polsce na świat Polaków i na świat Żydów, a postawy tych pierwszych wobec tych drugich były bardzo różne. Po Tragarzu puchu (1983) Jerzego Janickiego obraz Żółtowskiego był drugim w polskim kinie filmem, w którym widz ma do czynienia z nieustającym napięciem, wszechobecnym poczuciem niebezpieczeństwa, gdzie ktoś stale zmuszony jest się ukrywać, narażając tym samym ukrywających. Historia młodej kobiety, dającej schronienie żydowskiemu dziecku podczas hitlerowskiej okupacji to w dziejach filmowego Piotrkowa drugi film, w którym w ramach plenerów wykorzystano wnętrza jednego ze staromiejskich kościołów.

U Ojców Jezuitów
W reżyserskim debiucie Wojciecha Żółtowskiego Piotrków zagrał Warszawę 1943 roku. Pierwsze cztery minuty filmu to kadry nakręcone we wnętrzu jezuickiej świątyni – scena z odbywającej się mszy w intencji szczęśliwego powrotu z niewoli Pułku Ułanów Zasławskich. W jednej z ławek w nawie głównej kościoła siedzi wraz z małym synkiem, główna bohaterka filmu – Zofia. Nieopodal niej modli się kolejna z filmowych postaci – ciotka Zofii. W kolejnych ujęciach z wnętrza kościoła kamera powoli przesuwa się po słynnej piotrkowskiej polichromii (uznawanej za najcenniejszy zabytek w całym regionie) autorstwa jezuity Andrzeja Ahorna, pokazując całe bogactwo XVII-wiecznego, późnobarokowego malarstwa wykonanego w technice iluzjonu. Na ekranie pojawia się również misternie rzeźbiony jezuicki ołtarz i ambona. Przez chwilę widzowie mogą zobaczyć także charakterystyczne, przykościelne podwórze. Po raz kolejny kadry z wnętrza jezuickiej świątyni pojawiają się w 81 minucie filmu, w jednej z kluczowych scen dramatu. Uciekając przed uliczną łapanką główna bohaterka Zofia chroni się w kościele, w którym modli się niemiecki oficer. „Na czas zdjęć kościół został wypożyczony przez filmowców” – wspominał ojciec Remigiusz Wysocki, w 1985 roku pełniący funkcję superiora jezuickiej świątyni. „Niestety nie pamiętam zbyt wiele z samej pracy ekipy filmowej, bowiem żaden z naszych ówczesnych księży nie zagrał przed kamerą. Jedyne, co pozostało mi w pamięci to fakt, że w kościele po zakończeniu zdjęć było straszenie dużo dymu… sztucznego dymu.”. Oprócz nawy głównej filmowcy przy realizacji zdjęć wykorzystali także prezbiterium kościoła jezuitów. Pojawia się ono na ekranie w 1 minucie filmu, po raz kolejny zaś od 82 minuty – w scenie, w której zaprzyjaźniony z rodziną Zofii kapłan przekazuje jej zaszyfrowany adres klasztoru w Chotomowie, do którego kobieta ma zawieźć żydowską dziewczynkę. Sceny nakręcone w piotrkowskim kościele ekipa filmowa zrealizowała wiosną 1985 roku.

Na ulicy Krakowskie Przedmieście
Twórcy „W cieniu nienawiści” swego pobytu w Piotrkowie nie ograniczyli jedynie do ulicy Pijarskiej i znajdującego się przy niej kościoła jezuickiego. Część scen przedstawiających hitlerowski terror – uliczne łapanki, publiczne egzekucje – filmowcy zrealizowali na ulicy Krakowskie Przedmieście, naprzeciwko kościoła farnego oraz na ulicy Garbarskiej. „Pamiętam, że w naszej kolekturze przebierali się aktorzy grający niemieckich żołnierzy – wspominała w rozmowie z autorką artykułu i książki „Piotrków Filmowy”Barbara Filipowicz,która wówczas pracowała w mieszczącym się przy wspomnianej ulicy punkcie Totalizatora Sportowego. „Zawsze mnie interesowało jakiego koloru były hitlerowskie mundury. Ponieważ urodziłam się po wojnie, okupacji nie pamiętam. Jednak dzięki temu, że realizatorzy tego filmu wybrali moją kolekturę na garderobę, poznałam odpowiedź na nurtujące mnie przez wiele lat pytanie.”. Kadry z ulicznej łapanki pojawiają się na ekranie po raz pierwszy w 4 minucie filmu. Główna bohaterka wraz z synkiem i ciotką, po zakończeniu mszy, wychodzi z kościoła wprost na hitlerowską obławę. Scenę tę dopełnia rozgrywający się minutę później obraz egzekucji. Na tle zabudowy ulicy Garbarskiej niemiecki pluton rozstrzeliwuje ludzi. Na ekranie, co prawda nie pojawiają się kadry z ciałami ofiar, zastąpiono je zbliżeniem na podziurawioną kulami ścianę jednego z budynków i spływającą do ulicznego kanału krew, to jednak jest to jedna z najbardziej sugestywnych scen w całym dramacie. Bez nadmiaru środków, w sposób jakże prosty, twórcy W cieniu nienawiści oddali atmosferę okupacji i bezwzględność hitlerowskich oprawców. Po raz kolejny staromiejskie Krakowskie Przedmieście pojawia się w 80 minucie filmu i ponownie są to kadry z ulicznej łapanki. W odróżnieniu jednak od pierwszej ww. sceny, te ujęcia są bardziej dynamiczne. Bierze w nich też udział znacznie większa liczba osób. Ponadto poprzedzają one inną, wspomnianą wcześniej scenę, w której Zofia napotyka w kościele modlącego się hitlerowca.
Nocny plener – jedyne takie podwórko w Piotrkowie
W swym reżyserskim debiucie realizowanym w Piotrkowie Wojciech Żółtowski do nocnych zdjęć wykorzystał ten sam plener, który blisko trzydzieści lat przed nim sfilmował inny debiutant, Tadeusz Chmielewski. W kadrach „W cieniu nienawiści” pojawia się to samo podwórko przy ulicy Pijarskiej 1, które w 1957 roku zagrało w komedii „Ewa chce spać”. U Żółtowskiego jednak nie ma sympatycznej kompanii miejskich rzezimieszków, jest za to strach, przerażenie i osobnicy, których intencje trudno jednoznacznie określić. Charakterystyczny piotrkowski plener to „W cieniu nienawiści” miejsce, którym podąża Zofia, gdy idzie odebrać żydowską dziewczynkę od jej opiekunki. Scena ta pojawia się na ekranie w 33 minucie filmu. 5 minut później ponownie można rozpoznać staromiejskie podwórko, gdy obie bohaterki wychodzą od kobiety, która dotychczas opiekowała się dziewczynką. Ostatni raz w kadrach „W cieniu nienawiści” plener ten można zobaczyć w 69 minucie. Niemcy krwawo rozprawiają się z powstańcami w getcie, a Zofia mimo grożącego jej niebezpieczeństwa, próbuje odnaleźć matkę małej Żydówki. W tym celu ponownie udaje się do byłej opiekunki dziewczynki.

Kolejny reżyserski debiut
Piotrków jako filmowy plener wielokrotnie udowodnił jak bardzo bywa łaskawy dla debiutantów spod znaku X Muzy, głównie reżyserów. Wszak pierwsze, jakże uznane, szlify w zawodzie, zdobywali w Piotrkowie tak znani i cenieni twórcy, jak Tadeusz Chmielewski, Juliusz Machulski i Krzysztof Krauze. Nie inaczej było i w przypadku Wojciecha Żółtowskiego. Za sprawą dramatu „W cieniu nienawiści” do tej listy wspaniałych nazwisk dołączył także i ten urodzony w 1947 roku absolwent ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego. Co istotne praca Wojciecha Żółtowskiego na planie w Piotrkowie w 1985 roku nie była pierwszym spotkaniem reżysera z trybunalskim grodem. 18 lat wcześniej Żółtowski, jeszcze jako początkujący adept sztuki filmowej, uczestniczył w realizacji piotrkowskich zdęć do „Cyrografu dojrzałości” (1967) z Janem Englertem w roli głównej. Warto również podkreślić, że wspomniany „Cyrograf…” był pierwszym tytułem w filmowej karierze Wojciecha Żółtowskiego, z kolei dramat „W cieniu nienawiści” jest, jak dotąd, ostatnim zrealizowanym przez reżysera filmem. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że Piotrków zaczynał, jak i kończył zawodowe dokonania Żółtowskiego. Niestety po obiecującym debiucie w roli samodzielnego reżysera Wojciech Żółtowski nie zdecydował się na kontynuowanie pracy w tym zawodzie. Niemniej łodzianin przez lata pracował jako drugi reżyser, m.in. u Konrada Nałęckiego, Jana Rybkowskiego oraz Ewy i Czesława Petelskich. Najgłośniejsze tytuły przy realizacji których uczestniczył to: Jarzębina czerwona (1969), Pogoń za Adamem (1970), Mgła (1976), Zerwane cumy (1979) czy Wilczyca (1982).
Polacy ratują Żydów
Reżyserski debiut Wojciecha Żółtowskiego to pierwszy w dziejach polskiej kinematografii obraz skupiający fabułę na losach młodej Polki, która w okresie hitlerowskiej okupacji podejmuje się próby ratowania żydowskiego dziecka – dziewczynki o imieniu Ewa. Jak zauważyła krytyka, choć temat ratowania Żydów przez Polaków nie był czymś nowym, podejmował go m.in. Andrzej Wajda w „Samsonie” (1961), Janusz Morgenstern w serialu „Polskie drogi” (1976) czy Jerzy Hoffman w „Wedle wyroków twoich” (1983), to jednak w tym przypadku twórcy dramatu skupili się nie na akcentowaniu tragedii narodu żydowskiego, a bohaterką dramatu uczynili Polkę. To jej uczucia, emocje, skrupuły, wahania i dylematy stanowią główną fabułę filmu. Zofia jest „(…) rodzajem medium, które filtruje niepokoje egzystencjonalne, moralne i światopoglądowe Polaków, których los postawił w podobnej sytuacji.” To obraz poruszający „(…) kwestię zdolności do poświęcenia dla potrzebujących pomocy, a także kwestię niewiary w celowość poświęcenia dla innych, a wreszcie i kwestię samej wiary w sensie światopoglądowym, kiedy główna bohaterka wyznania katolickiego zamyśla się nad realnością ingerencji Boga w koszmar czasu pogardy.”. Film powstał w oparciu o opowiadanie Ewa (1948) Jana Dobraczyńskiego (1910-1994).
W oparciu o fakty
Inspiracją do fabuły stały się prawdziwe wydarzenia z okresu hitlerowskiej okupacji – konspiracyjna działalność grupy pracowników Wydziału Opieki Społecznej i Zdrowia Zarządu Miejskiego miasta Warszawy, wśród których była słynna Irena Sendlerowa (1910-2008). W czasie Kampanii Wrześniowej pracownicy w/w Wydziału organizowali punkty opieki dla potrzebujących i rannych na terenie stolicy. Po kapitulacji Warszawy instytucja ta, wraz z wchodzącym w jej skład Referatem Opieki nad Dzieckiem, zajmowała się oficjalnie kierowaniem bezdomnych polskich dzieci do zakładów opiekuńczych. Pracownicy referatu, wbrew rozkazom Niemców, pomimo ciągłych kontroli oraz bezustannie grożącej im kary śmierci, podejmowali się opieki nad dziećmi pochodzenia żydowskiego. Pomogli wydostać się z warszawskiego getta ponad 2 tysiącom dzieci. Kilkulatkowie, z fałszywymi dokumentami, trafiali do polskich rodzin i zakładów opiekuńczych, niejednokrotnie prowadzonych przez siostry zakonne. Ci starsi szli do lasu, głównie do oddziałów Gwardii Ludowej. Sam autor opowiadania, na podstawie którego Wojciech Żółtowski zrealizował swój film, był w okresie okupacji (od 1941 roku) jednym z pracowników tegoż wydziału oraz współpracownikiem Żegoty. Można więc domniemywać, że przedstawione na ekranie wydarzenia, zwłaszcza w odniesieniu do pracowników wydziału, są przedstawione również przez pryzmat indywidualnych przeżyć autora scenariusza.

Aktorskie perełki
Główną kobiecą rolę w filmie Żółtowskiego zagrała Bożena Adamek (ur. 1952), aktorka Teatru STU i Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Szerokiej publiczności znana z takich filmów jak: „Sanatorium pod Klepsydrą” (1973), „Był jazz” (1981), „Debiutantka” (1981), „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” (1982), „Mgła” (1983) oraz seriali „Znak orła” (1977), „Królowa Bona” (1980) i „Rycerze i rabusie” (1984). Dla aktorki udział w dramacie Wojciecha Żółtowskiego był dwudziestym filmem w karierze. O granej przez siebie postaci tak wypowiadała się po latach w jednym z wywiadów: „(…) trochę bałam się tej roli, ponieważ granie bohatera, może prowadzić w stronę takiego jakby idealizowania postaci. Na szczęście Wojtek Żółtowski miał bardzo dobry pomysł na tę rolę. Zaproponował żeby ją zagrać zupełnie tak, jak to bywa w życiu. To, że się decydujemy na jaki. bohaterski czyn czasami wynika po prostu z momentu podjęcia tej decyzji, z tego, że nie jesteśmy wcale pozbawieni lęku, i tego lęku w tym filmie jest dosyć dużo. Pani Piotrowska, która była pierwowzorem tej postaci, autentyczną osobą, która woziła pociągiem żydowskie dzieci do klasztoru, do zakonnic, i kilkadziesiąt z tych dzieci uratowała, nie była żadną nadzwyczajną osobą. Była zwykłą kobietą, która pokonała ten lęk, i uznała, że ważniejsze od niej samej jest to, żeby te dzieci ratować.”. Aktorka z rozrzewnieniem wspominała również pracę na planie filmowym: „Miałam wielką pomoc i psychiczne oparcie w pani Wandzie. Wanda Łuczycka to po prostu wielka legenda i teatru i kina polskiego. Przeżyła wojnę i bardzo dobrze rozumiała te emocje. Dostałam od niej bardzo dużo ciepła, przyjaźni, serdeczności, (…). Ona obserwowała bacznie to, co gram, doradzała mi, uspokajała moje wątpliwości i dawała mi bardzo dużo sił. (…) Miałam w tym czasie córkę w wieku filmowej Ewy, synek był jeszcze niemowlęciem, tak więc poprzez siebie musiałam to wszystko jakby przepuścić, poprzez swoje odczucia, własne rozumienie macierzyństwa i lęku o malutkie dziecko.”.

Obok Bożeny Adamek na planie filmowym „W cieniu nienawiści” pracowało grono znakomitych i uznanych polskich aktorów. Ciotkę filmowej Zofii zagrała ww. Wanda Łuczycka (1907-1996), która karierę sceniczną rozpoczynała jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Przez blisko sześćdziesiąt lat pracy zawodowej aktorka zagrała w przeszło pięćdziesięciu filmach i kilku serialach, występowała na scenie warszawskich teatrów: Nowego, Rozmaitości, Narodowego i Dramatycznego. W radiu zaistniała jako Fronczakowa w słynnym słuchowisku „Matysiakowie”. Jej filmowy dorobek obejmował najgłośniejsze produkcje z okresu polskiej kinematografii powojennej, w tym takie tytuły jak: „Celuloza” (1953)czy „Skarb kapitana Martensa” (1957), „Dotknięcie nocy” (1961), „Mąż swojej żony” (1960), „Głos z tamtego świata” (1962), „Jutro premiera” (1962), „Niekochana” (1965), „Piekło i niebo” (1966) oraz seriale: „Wojna domowa” (1966), „Chłopi” (1972), „Noce i dnie” (1975) czy „Zmiennicy” (1988).
W postać kobiety, pierwszej opiekunki. małej Ewy, wcieliła się Ewa Szykulska (ur. 1949), aktorka znana zarówno z oryginalnej urody, jak i charakterystycznej barwy głosu. Szerokiej publiczności znana z ról w takich produkcjach, jak: „Człowiek z M-3” (1968), „Samochodzik i templariusze” (1971), „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980), „Vabank” (1981), „Jan Serce” (1981) czy „Seksmisja” (1984). Rola w dramacie Wojciecha Żółtowskiego była trzecim tytułem w karierze aktorki, po wspomnianym już „Vabanku”, do którego część zdjęć nakręcono w Piotrkowie.
Trzecią ważną dla fabuły postacią kobiecą w obrazie W cieniu nienawiści była postać sąsiadki filmowej Zofii, kochanki niemieckiego oficera. W rolę tę wcieliła się Barbara Brylska (ur. 1941), aktorka uznawana za ikonę polskiego kina. Natomiast przełożonego głównej bohaterki filmu, kierownika warszawskiego Wydziału Opieki Społecznej i Zdrowia Zarządu Miejskiego zagrał Zygmunt Malanowicz (1938-2021), jeden z najciekawszych polskich aktorów filmowych i teatralnych, który w annałach polskiej sztuki filmowej zapisał się rolami, zarówno w produkcjach pełnometrażowych, tj. „Nóż w wodzie” (1962), „Polowanie na muchy” (1969), „Krajobraz po bitwie” (1970) oraz „Hubal” (1973) – oraz w serialach: „Stawka większa niż życie” (1968), „Droga” (1973), „Dom” (1980-1982) i „Pan na Żuławach” (1984). Postać zagrana przez Malanowicza, choć w filmie nie pada na ten temat ani jedno słowo, była wzorowana na osobie dr Jana Starczewskiego, dyrektora Referatu Opieki nad Dzieckiem, aresztowanego przez hitlerowców.
Wszystkich zainteresowanych filmowymi dziejami Piotrkowa zapraszamy na ww. wykład 30 maja o godz. 18.00 do Ośrodka Edukacji Artystycznej w Piotrkowie.
Tekst: Agnieszka Szóstek
Foto: Agnieszka Szóstek, zasoby Filmoteki Narodowej
Materiały:
- A. Warchulińska „Piotrków Filmowy”, Piotrków Trybunalski 2011
- „Film” 1946-2013
Polecamy