KulturaPiotrków TrybunalskiWażne wiadomościWydarzenia

Historia piotrkowskich trotuarów i ulicznych nawierzchni

Na piotrkowskich chodnikach od lat niepodzielenie króluje kostka Bauma naprzemiennie z ciętą kostką granitową. Nie brakuje też cementowych płyt, z których część bez wątpienia pamięta jeszcze czasy PRL-u. Gdzieniegdzie można jeszcze napotkać na pamiętną trylinkę. Co do „kocich łbów” zachowały się jedynie przy starej części ulicy Belzackiej i fragmentarycznie przy starym kościółku parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny przy ulicy Krakowskie Przedmieście, na wjeździe do dawnego browaru Braulińskiego oraz przy synagodze. Po czym po ulicach przez stulecia stąpali piotrkowianie? Kiedy w mieście pojawiły się pierwsze chodniki? W poniższym tekście przybliżamy historię piotrkowskich trotuarów i kilku wybranych nawierzchni ulicznych.

Przemierzając piotrkowskie ulice na co dzień raczej nie zastanawiamy się z czego zostały wykonane miejskie chodniki, a bardziej skupiamy się nad tym, by ominąć ewentualne niedogodności jakie możemy na nich napotkać w postaci wysokich krawężników, dziur bądź nierówności. A czy kiedykolwiek ktokolwiek z Was drodzy Czytelnicy zastanawiał się nad tym, jak prezentowały się piotrkowskie trotuary przed laty? Po czym w poprzednich stuleciach stąpali piotrkowianie na ulicach? Kiedy w mieście pojawiły się pierwsze chodniki z prawdziwego zdarzenia? Kto poruszał się „piesznikami”, a kto „przybrukami”?

Co istotne odtworzenie historii piotrkowskich trotuarów wcale nie jest takie proste. Zarówno pierwsze znane nam opisy miasta, jak i te pojawiające się później aż do końca XVIII stulecia niewiele mówią o nawierzchniach ulic i dróg. Zdecydowanie lepiej jest już w XIX wieku – lokalna prasa, archiwalne dokumenty, w tym pierwsze przewodniki i pierwsze fotografie fragmentów miasta stają się cennym źródłem wiedzy na ten temat. Jak łatwo się domyślić najlepiej udokumentowanym w tej materii jest kolejne stulecie, nie mówiąc już o czasach nam współczesnych. To jak to w końcu było z tymi chodnikami w Piotrkowie? Otóż pierwsze to były nawierzchnie z ubitej ziemi i piachu, drobnego żwiru ewentualnie, co można odnaleźć na stronach pierwszego piotrkowskiego cyklicznego prasowego tytułu „Tydzień”, „szabru”. To ostatnie słowo, nim po II wojnie światowej stało się synonimem grabieży mienia pozostawionego bez opieki, oznaczało odłamki kamienia tłuczonego i resztki cegieł (dziś określany jako tłuczeń lub szuter). Z kolei z „Urbanistyki Piotrkowa Trybunalskiego” Kazimierza Głowackiego możemy dowiedzieć się, że m.in. jeszcze w 1853 roku ulica Sulejowska „łatana była gruzem i faszyną”. Faszyna nie była niczym innym, jak stosowaną także obecnie, wiązką wikliny lub młodych pędów drzew.

Większe i mniejsze „kocie łby”

Bez wątpienia najstarszą znaną formą nawierzchni w Piotrkowie były kocie łby, czyli drogi oraz ulice, utwardzone za pomocą większych lub mniejszych kamieni polnych. Obecne w miejskim krajobrazie od czasów średniowiecznych i powszechne jeszcze w XIX stuleciu. Taki bruk był trwały, ale niestety charakteryzował się nierówną powierzchnią, która utrudniała poruszanie się, zarówno pieszym, jak i wozom ciągniętym przez konie. Co ciekawe ta technika brukowania, jak i jej nazwa przywędrowała do Polski z Niemiec – tam używano terminu „katzenkopfplaster”. W każdym razie dzięki pocztówkom z widokami Piotrkowa z końca XIX wieku wiemy, że większość najważniejszych miejskich arterii i placów (w tym także targowiska) w owym czasie była pokryta „kocimi łbami”. I tu warto zaznaczyć, że w 1817 roku kamień pozyskany z rozbiórki miejskich murów i bram – Wolborskiej i Krakowskiej – posłużył do wybrukowania piotrkowskich ulic i dróg. Były to kolejno Sieradzkie Przedmieście (Słowackiego), Krakowskie Przedmieście, Warszawskie Przedmieście (Starowarszawska), Łazienna Mokra, Łazienna Sucha (Konarskiego), Pijarska i Szewska. Trzy lata później rozebrano bramę Sieradzką, by dokończyć brukowania ww. ulic i Traktu Wolborskiego (Wolborska). W 1828 z kolei materiał z rozbieranego północnego odcinka miejskich fortyfikacji (biegnącego za klasztorem Dominikanów) wykorzystano do wybrukowania dopiero co wytyczonej arterii Nowowarszawskiej (Wojska Polskiego) i przebrukowania dochodzących doń starych uliczek w obrębie Rynku i Żydowskiego Miasta. Za sprawą ulokowania w pierwszej połowie lat 30. XIX stulecia gmachu pocztowego przy ulicy Kaliskiej (dziś Słowackiego 17), a następnie budowy nieopodal linii i dworca kolei Warszawsko-Wiedeńskiej ulica ta pod koniec następnej dekady, decyzją ówczesnego Zarządu Komunikacji Lądowej i Wodnej, otrzymała nowoczesną i utwardzoną nawierzchnię, czyli kamienny bruk. W 1850 Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych zaakceptowała koszty dalszego brukowania ulicy Kaliskiej na odcinku od dworca aż po rogatki miejskie. By dokończyć dzieła w 1884 roku dodatkowo osuszono i również wybrukowano tereny wokół samego dworca. Z zachowanych rozliczeń wynika, że w okresie gubernialnym Piotrkowa (1867-1914) koszty brukowania bądź przebrukowywania ulic stanowiły stały element miejskich wydatków i nie należały do najmniejszych. I tak m.in. w 1868 za 1.595 rubli wybrukowano część placu targowego (pl. Niepodległości), w tym samym roku 2.068 rubli wydano na wybrukowanie ulicy Sulejowskiej i Wspólnej, rok później dokończono za kwotę 4.924 rubli brukowanie wspomnianego placu targowego, w 1870 na brukowanie ulic łącznie wydano 3.576 rubli, a dwa lata później brukowanie ulicy Pocztowej (Sienkiewicza) wyniosło 934 ruble, Odesskiej (Narutowicza) i ponownie Sulejowskiej – 3.302 ruble, w 1874 na wybrukowanie ulicy Gieorgiewskiej (Jerozolimska) wydano 1.309 rubli. A przecież nie tylko układano bruk z polnych kamieni, w mieście pojawiły się też pierwsze chodniki… Za nim jednak o nich warto jeszcze dodać, że obecnie w Piotrkowie oryginalne „kocie łby” zobaczymy jedynie przy starej części ulicy Belzackiej i fragmentarycznie przy starym kościółku parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny przy ulicy Krakowskie Przedmieście, na wjeździe do dawnego browaru Braulińskiego pod adresem Wojska Polskiego 41/43 oraz przy synagodze przy ulicy Jerozolimskiej. Jak długo przetrwają? Trudno powiedzieć, kamienie obluzowują się, wypłukują je deszcze… W niektórych miastach, jak na przykład w Warszawie, ocalone nawierzchnie z polnych kamieni zostały objęte ochroną konserwatorską i są wpisane do rejestru lokalnych zabytków. Wracając jednak do piotrkowskich chodników…

Od kamienia sulejowskiego po asfalt i kamień kielecki

Początkowo ten typ nawierzchni na ulicach nazywano „piesznikami”, „przybrukami”, a nawet „piechotą”. Ostatecznie przyjęły się nazwy „chodnik” lub francuskojęzyczny „trotuar”. W Polsce rozpoczęto je budować w miastach pod koniec XVIII stulecia, jednak prawdziwy boom na nie przypadł na wiek XIX. Wtedy też pojawiły się w Piotrkowie. Zgodnie z zachowanymi dokumentami gubernialnymi możemy dziś powiedzieć, że w XIX stuleciu staromiejskie uliczki w Piotrkowie posiadały chodniki z nietrwałego „kamienia sulejowskiego”. Pod nazwą tą prawdopodobnie krył się kamień wapienny, którego bogate złoża znajdowały się i były eksploatowane właśnie w Sulejowie. W 1900 roku piotrkowski magistrat chodniki z kamienia sulejowskiego zaczął zastępować płytami z ciosanego czerwonego kamienia kieleckiego, czyli piaskowca. Szerokie chodniki z piaskowca ułożono wówczas m.in. przed gmachem poczty i telegrafu oraz przed Ogrodem po-Bernardyńskim. Od 1868 roku na głównych ulicach Piotrkowa zaczęto układać pierwsze w mieście chodniki asfaltowe na podłożu ceglanym. Tylko we wspomnianym roku na ten cel przeznaczono łącznie 12.689 rubli. Dla porównania budowa w 1912 roku okazałego budynku dla Resursy Rzemieślniczej pochłonęła około 30 tys. rubli. Choć władze gubernialne to były władze zaborcze to jedno trzeba im jednak przyznać – stałe unowocześnianie nawierzchni piotrkowskich ulic i dróg traktowano wówczas jako ważny element rozwoju pełnej infrastruktury technicznej miasta, które było wówczas stolicą najbogatszej guberni na ziemiach polskich.

Chodnikowy savoir-vivre

Co znamienne jednak, nie wszyscy potrafili poruszać się właściwie po chodnikach. W jednym z wydań ww. „Tygodnia” pod koniec XIX stulecia (1898/11) ukazała się takiej oto treści notatka: „Nieumiejętność chodzenia po trotuarach, nieustępowanie sobie drogi i ustawiczne potrącanie się wzajemne – to bardzo charakterystyczna cecha miast naszych wielkości co Piotrków, w których jedni nawykli widocznie do codziennego większego na ulicach ruchu, a innym się zdaje, że są tak wielcy, że wszyscy przed nimi z chodników schodzić powinni! Pierwszym radzilibyśmy przyjrzeć się bacznie jak swobodnie chodzą i wymijają się podczas największego ruchu całe tłumy przechodniów w takich Warszawie, a nawet Łodzi, drugim zwracamy uwagę, że na ulicy wszyscy mają jedne i te same prawa, są sobie równi i wzajemnie sobie z drogi schodzić powinni, nie potrącając się łokciami. – Nie mówimy już nic o nagłym zatrzymywaniu się całych towarzystw spacerowiczów na samem środku trotuarów i nagłem zatrzymywaniu przez nich przejścia, bo to już jest oburzającą bezwzględnością i niedelikatnością!…”.

Międzywojenne mozaiki

Odzyskanie niepodległości przez Polskę, koniec I wojny światowej i koniec zaborów Piotrków, zajmujący około 4 tys. ha, „powitał” jako miasto z 135 ulicami o łącznej długości 3 tys. m. i ogólnej powierzchni około 1,1 mln m². W 1933 roku na terenie Piotrkowa istniało już 157 ulic, których długość przekraczała 100 tys. m, a powierzchnia wynosiła około 1,2 mln m². Niemniej jeszcze w połowie lat 20. większość piotrkowskich ulic była wybrukowana „kocimi łbami”. Największe zmiany w tym zakresie rozpoczęły się wraz z przyznaniem miastu pamiętnej pożyczki ulenowskiej (z niej wybudowano m.in. miejskie wodociągi, wieżę ciśnień i mieszkania komunalne przy ul. Sulejowskiej) oraz rządowych kredytów i subsydiów z Ministerstwa Komunikacji i Funduszu Pracy. I tak w 1927 roku nową nawierzchnię w formie mozaiki otrzymała ulica Słowackiego i plac Niepodległości. Ową mozaikę tworzył potłuczony kamień polny, ułożony gładkimi kawałkami w ramkach wielkości płyty chodnikowej, polewany cementem. Ten rodzaj nawierzchni był w całości wykonywany przez miejską betoniarnię, co jak podkreślał w sprawozdaniach finansowych miejski samorząd znacznie zmniejszało koszty inwestycji. W latach 30. w okresie wielkiego kryzysu właśnie budowa dróg i brukowanie ulic pozwalały zmniejszyć liczbę bezrobotnych. Do 1933 nowy bruk otrzymały ulice: Garbarska, Bugajska, Nowy Świat (obecnie Wyzwolenia), Mickiewicza, Łąkowa, Cegielniana, Targowicy Miejskiej, Przeskok, Szeroka, Północna. Z kolei na przestrzeni lat 1935-1938 miastu „(…) przybyło nawierzchni z kamienia polnego – 75.746 m², nawierzchni mozaikowych 64.856 m², nawierzchni z kostki nieregularnej na cemencie – 13.121 m², nawierzchni asfaltowych – 20.625 m².”. Przed wybuchem II wojny światowej nawierzchnie ulepszone posiadały w mieście takie ulice, jak: „(…) z kostki nieregularnej – ul. Curie Skłodowskiej (zapis oryginalny; przyp. aut.), Śląska, Łódzka i Krakowska (obecnie Krakowskie Przedmieście) od przejazdu kolejki wąskotorowej do ul. Przedborskiej; nawierzchnie asfaltowe – ul. Wolborska i Krakowska (od przejazdu kolejki do granic miasta); nawierzchnie mozaikowe – ul. Piłsudskiego (dziś Wojska Polskiego) od pl. Litewskiego do ul. Łódzkiej, Jerozolimska, Spacerowa, Karolinowska, Grodzka, Pijarska, Garncarska, Żeromskiego, Sienkiewicza, pl. Litewski, Kwiatowa, Okrzei.”. W tamtym okresie stosowano również lesz, czyli tłuczeń żużlowy, którym wysypane były ulice: Staszica, Złota, Narutowicza, Nowa, Górna, Topolowa, Żabia, Parkowa i Stodolniana. W Piotrkowie pojawiła się również „trylinka”…

Pamiętna trylinka

Charakterystyczne sześciokątne płyty betonowe, jeden z ciekawszych wynalazków polskich inżynierów drogowych, a właściwie Władysława Trylińskiego (stąd nazwa „trylinka”) choć pojawiły się w Piotrkowie jeszcze przed 1939 rokiem na dobre zadomowiły się na ulicach miasta w okresie PRL-u. Co prawda były budulcem nie najwyższej jakości, ale tanim i o tak prostej konstrukcji, że do ich układania – niczym puzzle – nie byli potrzebni wykwalifikowani robotnicy. Warto dodać, że Tryliński swój wynalazek wymyślił podczas wizyty w jednym z kamieniołomów, kiedy to zwrócił uwagę, że z pozyskiwania formaków na kostkę brukową z głazów poprzez ich cięcie pozostaje sporo odpadów pyłowych do niczego już nie przydatnych. Zaproponował by to właśnie z tych odpadów prokurować masę dającą wlewać się do form. „Patent na „Jezdnię drogową i chodniki z płyt betonowych sześciokątnych” Tryliński uzyskał 24 kwietnia 1933.” Zgodnie z patentem nr 18323 rozmiary płyt betonowych określono na dwa rodzaje – większe i mniejsze. Te pierwsze miały mieć wymiary; bok 20 cm, grubość 10 cm i waga 24 kg te drugie – bok 15 cm, waga 15 kg. „Grubość płyt można było zwiększyć do 12 cm, by dostosowywać je do przewidywanego natężenia ruchu. Po latach prób i doświadczeń optymalnym na drogi okazał się sześciokąt o boku 20, grubości 15 cm i wadze ok. 35 kg. Płyty o grubości 12 cm stosowano głównie na mostach, by zmniejszyć na nich obciążenie lub podjazdach.”. I tak w Piotrkowie „trylinka” tworzyła m.in. nawierzchnię wewnętrznych uliczek osiedli: Centrum (dziś Piastowskie), Jagiellońskiego, niektórych przejazdów bramnych przy ulicy Starowarszawskiej, ulicy Rycerskiej na odcinku od Szewskiej do placu Niepodległości, placu manewrowego przy dworcu PKS oraz placu manewrowego przy siedzibie i warsztatach PKS przy ulicy Wolborskiej. Małą trylinką, zabarwioną na żółto i granatowo, był wyłożony również piotrkowski Rynek od 1967 do 2008 roku. Zniknęła ona wraz z rewitalizacją staromiejskiego centrum i wyciągnięciem obrysu murów ratusza ponad powierzchnię – zastąpiły ją granitowe płyty ułożone w formę kratownicy, jako nawiązania do prętów, czyli dawnej miary długości. Obecnie mała trylinka ocalała jeszcze na parkingu przed Urzędem Miasta przy Pasażu Rudowskiego 10.

Kostka Bauma i znikający klinkier

Bez wątpienia symbolem lat 90. i tak zwanej powszechnej „betonozy” jest kostka Bauma (zwana też Polbrukiem), która na masową wręcz skalę zaczęła być stosowana także w Piotrkowie. Zastąpiono nią głównie wysłużone płyty chodnikowe. Zagościła ona, przede wszystkim w wersji ząbkowej, w kolorze szarym bądź bordowym, nie tylko na najważniejszych ulicach miasta, ale również na prywatnych posesjach. Dziś łatwiej znaleźć miejsca w Piotrkowie, w których jej nie ma niż wymieniać te, gdzie jest. A jest obecna nawet na ścieżkach rowerowych. Symbolem końca pierwszej dekady nowego milenium w Piotrkowie stała się także rewitalizacja nawierzchni ulicy Dąbrowskiego dokonana w 2009 roku, za sprawą której, ku zgorszeniu wielu mieszkańców, zniknął z tejże ulicy charakterystyczny czerwony klinkier. Co prawda jego część powróciła na Dąbrowskiego w formie nawierzchni miejsc parkingowych, ale ulica w jakimś stopniu straciła swój klimat. Czy był to klinkier zabytkowy? Niekoniecznie, na zdjęciach tej części miasta zarówno z okresu hitlerowskiej okupacji, jak i z 1948 roku zamiast charakterystycznych czerwonych cegiełek widnieje zwykły drobny bruk. Przy okazji warto jeszcze wspomnieć, że swego czasu podobnym klinkierem wyłożona była ulica Toruńska.

Ciosany granit na Krzywdzie

I na zakończenie naszej trotuarowo-ulicznej historii warto jeszcze przypomnieć raban jaki podniósł się w mieście przed dwudziestu laty, gdy w 2005 roku po remoncie śródmiejskiej „Krzywdy” okazało się, że wszystkie alejki w tymże parku są wyłożone łupaną kostką granitową. Decyzję położenia takiej a nie innej nawierzchni w tym miejscu ówczesny magistrat tłumaczył trwałością zastosowanego materiału, jako estetycznego i wyjątkowo odpornego na warunki atmosferyczne i intensywne użytkowanie. Zaskakujące w owym czasie było jednak to, że nikt z urzędników zatwierdzających projekt nie pomyślał, że owe nierówno ciosane kostki o ostrej powierzchni mogą być kłopotliwe dla przechodniów, nieprzyjazne dla damskich szpilek czy narażać przy upadku na dodatkowe urazy w postaci otarć bądź skaleczeń.

Chodniki współcześnie pełnią kilka funkcji – z jednej strony to jeden z kluczowych elementów organizacji miejskiego ruchu pieszego, którego celem jest zapewnienie bezpieczeństwa i wygody poruszającym się po nim, z drugiej strony są już nieodłączną częścią miejskiego krajobrazu, a ich wygląd i stan techniczny wpływają na postrzeganie zarówno miejskiej przestrzeni. Są dobrem wspólnym, o który powinniśmy dbać – nie rozjeżdżać ich i nie traktować jako miejsce parkingowe, bo pamiętajmy, że ich wytrzymałość nie została obliczona na „dźwiganie” aut, a na dużo lżejszych przechodniów. Starajmy się więc na co dzień o tym pamiętać.

Tekst: Agnieszka Szóstek

Foto: zbiory prywatne autorki, Jerzy Gnyp, archiwum rodziny Gnypów

Materiały:

  1. https://www.archiwum.gddkia.gov.pl/pl/a/33013/Trylinke-zawdzieczamy-inz-Wladyslawowi-Trylinskiemu dostęp na 16.07.2025
  2. A. Warchulińska „Piotrków między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939”, Łódź 2012
  3. K. Głowacki „Urbanistyka Piotrkowa Trybunalskiego”, Piotrków – Kielce 1984
  4. Tydzień 1876-1906
  5. Kronika Piotrkowska 1910-1914
  6. Sprawozdanie Samorządu Miejskiego Miasta Piotrkowa za lata 1925-1933. Piotrków 1933.
  7. Samorząd Piotrkowa Trybunalskiego w latach 1935-1939 (Krótki zarys działalności), Piotrków 1939.
5 4 głosy
Oceń temat artykułu
reklama
reklama
Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Alojzy
Alojzy
28 lipca, 2025 09:41

Super artykuł:)

Polecamy

Back to top button

Ej! Odblokuj nas :)

Wykryliśmy, że używasz wtyczki typu AdBlock i blokujesz nasze reklamy. Prosimy, odblokuj nas!
1
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x