W sieci, a zwłaszcza na prawicowych portalach, zawrzało po tym, jak Jakub Wiech, redaktor naczelny portalu Energetyka24, opublikował na swoim profilu w serwisie X (dawniej Twitter) zdjęcie, które szybko stało się tematem elektryzującej dyskusji. Fotografia przedstawia naklejkę na drzwiach jednego z nadbałtyckich hoteli, która informuje, że obiekt jest otwarty na gości LGBT oraz osoby podróżujące z psami, natomiast dzieci mają zakaz wstępu. Co sądzicie o takim zakazie?
Zdjęcie wywołało falę komentarzy i podzieliło internautów. Podczas gdy jedni widzą w tym przejaw dyskryminacji rodzin z dziećmi, inni bronią prawa właścicieli do tworzenia miejsc dedykowanych konkretnym grupom klientów, szukających spokoju i relaksu.
Naklejka na drzwiach jednego z hoteli nad Bałtykiem. Z pieskiem można, z dzieckiem nie.
— Jakub Wiech (@jakubwiech) July 20, 2025
Ja rozumiem, kochani, nawet te argumenty „jak ci się nie podoba, to załóż własny hotel”, ale naprawdę: nie podoba mi się normalizowanie podejścia, że dzieci, zwłaszcza malutkie, to jest… pic.twitter.com/t2nf8h8e9v
Czy to dobry zakaz?
Pytanie o to, czy zakaz wstępu dzieci do hoteli i restauracji jest dobrym rozwiązaniem, staje się coraz bardziej aktualne w Polsce. Zwolennicy tego typu miejsc argumentują, że dają one możliwość wypoczynku w ciszy i spokoju, bez typowych dla dzieci krzyków, biegania po korytarzach czy płaczu, ale takich miejsc w naszym kraju nie ma zbyt wielu. – Gdyby sporo lokali w Polsce byłoby „child-free”, to oburzenie byłoby jak najbardziej zrozumiale, ale litości – jest dosłownie kilka miejsc, gdzie z dziećmi wejść nie można, a piszecie jakby pół Polski było strefą „child-free” – pisze jeden z internautów.
Głosy poparcia dla miejsc „child-free”:
W dyskusji na temat miejsc „child-free” pojawia się wiele głosów poparcia od osób, które cenią sobie możliwość relaksu w otoczeniu wolnym od dziecięcego zgiełku. Turyści, którzy chcą wypoczywać bez wrzeszczących dzieci, jest sporo. W sieci spotkać można wiele takich przykładów. – Ludzie przyjeżdżają na wakacje, żeby odpocząć, płaczące dziecko za ścianą to żaden odpoczynek. Wstrętne” – komentuje jeden z internautów, wyrażając zrozumienie dla koncepcji hoteli „tylko dla dorosłych”. Inna osoba dodaje: – Bardzo mi przykro, ale rozwrzeszczany i zasmarkany dzieciak potrafi skutecznie odebrać apetyt.. Idąc do restauracji nie mam chęci wysłuchiwać płaczu czyjegoś dziecka. Pomysł jest rozsądny i dobry. – czytamy w kolejnym wpisie. – Co w tym takiego, że właściciel może ustalać takie zasady jakie chce? Wolałbym taki (najlepiej i bez psów), bo w przypadku dziecka jest większe ryzyko, że będzie mi przeszkadzać. Oczywiście problem dotyczy głównie małych dzieci, bo licealista już potrafi się zachowywać… – mówi kolejny wpis.
Hotele 16+
Hotele bez dzieci są cenione przez różne grupy klientów. Są to osoby, które dzieci nie posiadają i pragną wypocząć w komfortowych warunkach. Osoby szukające relaksu w SPA albo romantycznego czasu we dwoje, nie chcą słuchać płaczących dzieciaków. Marcin Świdziński z piotrkowskiego biura podróży Juventur przyznaje, że przy wyborze oferty wakacyjnej, sporo osób pyta o hotele 16+. – Należy pamiętać, że nie wszyscy jadą na urlop z dziećmi. Są pary, czy grupy znajomych, którzy chcą wypoczywać w ciszy. Oczywiście dzieci nie będą przeszkadzać tym, którzy sami je zabierają. Oni wybierają takie miejsca, w których strefa zabaw dla dzieci jest dobrze rozwinięta. – mówi nasz rozmówca.
Taka naklejka to skandal!
Są także głosy oburzenia, na takie „wlepki”. – Dziecko to taki sam obywatel jak dorosły. Psy prócz ustawy o ochronie zwierząt, nie mają żadnych praw. Skandaliczne te naklejki – pisze poirytowana kobieta. – To jest po prostu dyskryminacja. Dzieci nie są problemem, problemem jest brak odpowiednich udogodnień i podejścia do rodzin. Taki zakaz to pójście na łatwiznę i wykluczanie całych grup społecznych z życia publicznego – pisze oburzona matka 5-letniej dziewczynki. – Absolutnie to niedopuszczalne! Dzieci to przyszłość, a wykluczanie ich z przestrzeni publicznej, zwłaszcza w miejscach takich jak hotele czy restauracje, świadczy o braku empatii i zrozumienia dla potrzeb rodzin – dodaje inna interneutka.
Polecamy